Nie ma narzekania
Kiedy wysiadałem z samolotu, Amerykanie byli zjednoczeni wokół tragedii sprzed dziesięciu lat. Kilka dni później znów byli podzieleni. Ale i tak wszyscy są przekonani, że pomimo kłopotów ich kraj jest najlepszym miejscem na świecie
America The Beautiful”, czyli „Nasza wspaniała Ameryko” – dźwięk tej pieśni to obok hymnu „Gwiaździstego sztandaru” stały element patriotycznych uroczystości. W weekend, w który wypadł 11 września, obie pieśni można było usłyszeć w Ameryce niemal wszędzie. W dziesiątkach miejscowości czczono pamięć ofiar zamachu czy to pomnikami, czy choćby plakietkami, z reguły na miejscowych remizach (w zawalonych wieżach World Trade Center zginęło ponad 300 strażaków). Gdzieniegdzie w monumentach były fragmenty belek konstrukcyjnych z miejsca zamachu, w innych miejscach odznaki i różne osobiste rzeczy ofiar.
O wspaniała ze względu
na swych bohaterów,
Którzy sprawdzili się w walce
o wyzwolenie,
Którzy bardziej niż siebie
kochali ojczyznę,
Jej szczęście niż własne życie
Te słowa „America The Beautiful” brzmiały absolutnie adekwatnie do wydarzeń tych dni. W telewizji pełno było obrazów bohaterów, transmitowano uroczystości w Nowym Jorku, pod Pentagonem i Shanksville (gdzie upadł czwarty z porwanych samolotów). Znakiem jedności i zgody były pochylone głowy obecnego prezydenta – Baracka Obamy i jego poprzednika, George’a W. Busha (razem z małżonkami) na miejscu zburzonych wież. Prezydencki klub zobowiązuje, więc obecny prezydent stał obok poprzedniego, na którego krytyce dostał się do Białego Domu. Kolejny przykład, że gdy trzeba pokazać, na czym polega sens słów „United States”, nikt nikomu nogi nie podaje.