Lewica królowała tam przypadkiem
Z Bogdanem Zdrojewskim, ministrem kultury i dziedzictwa narodowego m.in. o Europejskim Kongresie Kultury rozmawia Igor Janke
Czy zgadza się pan z tezą mówiącą, że istota różnicy między prawicą a lewicą czy między konserwatyzmem a liberalizmem jest widoczna najbardziej w sferze kultury?
Nie.
Ale to w sferze kultury promuje się jedne wartości albo inne. Wiele osób uważa, że jako minister kultury dokonał pan właśnie wyboru politycznego. Zmienił pan wyraźnie akcenty, na jakie kładzie nacisk państwo w tej sferze. Europejski Kongres Kultury był tego wyrazistym przykładem.
To też nieprawda, a ocena jest i powierzchowna, i niesprawiedliwa.
Dlaczego?
W ciągu czterech lat budowałem politykę kompletną pod względem wrażliwości, a także odpowiedzialności za obszar pamięci i przyszłości. Mój czas i środki ministerialne przeznaczane były w prawie idealnych proporcjach na szeroko rozumianą edukację kulturalną (nasze kompetencje) i na przykład dziedzictwo narodowe. Faktem natomiast jest, iż w obszarze kultury, jej recenzji, aktywności artystycznej i organizacyjnej reprezentacja prawicy, o którą pan pyta, rzeczywiście jest według mnie w prawie całej Europie w pewnej defensywie. W wielu dziedzinach artystycznych, na przykład teatrze, dominacja formacji lewicowej jest od wielu lat faktem.