Zrywanie zasłon
„Dlaczego toniemy, czyli jeszcze nowsze Średniowiecze” – druga już książka z felietonami Lecha Jęczmyka to pokazanie ułudy całej rzeczywistości
A Lech Jęczmyk? Tak, to ten, który w czasach PRL przyswajał olśniewające diamenty literatury amerykańskiej: Kurta Vonneguta, Josepha Hellera, Philipa Dicka. Dla rówieśnych mi wspominaczy i celebransów własnej młodości może więc Jęczmyk być kimś w rodzaju książkowego odpowiednika Piotra Kaczkowskiego, sycącego niegdyś słuchaczy Trójki muzyką z Zachodu.
Gdy weźmiemy do ręki szkice Jęczmyka, wrażenie się pogłębi, bo tak jak Piotr Kaczkowski dawał się hipnotyzować rockowej poezji (jego monologi budzić mogły czasem obawę o stan psychicznego zdrowia radiowca), tak Jęczmyk zdradza głębokie upojenie sztuką, którą promował jako translator.
Ze świata paradoksów „Rzeźni numer pięć”, „Paragrafu 22”, a w szczególności wizji Philipa Dicka oraz jego naśladowców i entuzjastów z „Mad Maksem”, „Matriksem” i „Blade Runnerem” wysnuwa Jęczmyk opowieść o współczesności. Zaopatrzony w księgi Feliksa Konecznego, Toynbeego, Spenglera, Bierdiajewa, Huntingtona i oczywiście ksiągi święte z Apokalipsą na czele opowiada nam o czasach bieżących i przyszłych, zrywając kolejne zasłony, niwecząc kolejne warstwy matriksu pokrywającego nasze postrzeganie świata.