Salon płonie
Front Jedności Przekazu nie wiedział, jak „sprzedać” dramat człowieka
Dzień dobry, witam Państwa serdecznie w ten cudowny, wrześniowy poranek i już się szybciutko łączymy z kancelarią premiera, przed którą czeka na nas Kasieńka. – Kasieńko, witaj! Co dobrego? Bo słyszeliśmy o jakimś pożarze. Co tam się dzieje? – Kamilku, witam cię serdecznie i od razu przechodzę do wiadomości najważniejszej. Otóż ludzie w Polsce, zwyczajni ludzie w Polsce, mają dość rządów Jarosława Kaczyńskiego. Mówią „basta”, mówią „dość” tej atmosferze... – Kasieńko, przepraszam, ale muszę ci przerwać, bo przewodniczący PO chce skomentować ostatnie wydarzenia... A nie, to za chwilę, mów Kasiu. – Tak, Kamilku, oczywiście. A więc zwyczajni ludzie w Polsce mówią „basta” i postanawiają zaprotestować przeciw rządom PiS. Na pierwszy ogień, przepraszam, to było niezamierzone...
No więc jako pierwszy miał odwagę zareagować pan Andrzej, który oblał się środkiem łatwopalnym i podpalił się. To piękny, jakże ważny gest sprzeciwu wobec polityki braci Kaczyńskich, do których ten dzielny człowiek zostawił list piętnujący korupcję, jaka rozlała się na cały kraj. A przy moim mikrofonie stoją już jak zawsze uśmiechnięci Stefan Niesiołowski i Janusz Palikot. Panie Januszu, może pan... – Tak, trzeba powiedzieć, że polityka tych karakanów, tych... łajdaków, psycholi i nekrofilów zaczyna zbierać śmiertelne żniwo i ja się nawet zastanawiam, czy dobrze się stało, że tamtego pana odratowano. Bo teraz ci faszyści powiedzą, że nic się nie stało. Otóż, stało się... – Może przerwę ci Januszu, choć wspaniale mówisz o tym tragicznym wydarzeniu, ale ja jako wicemarszałek Sejmu mogę powiedzieć nieco ostrzej – gdyby nie podłość, głupota i nienawiść tych... bandytów, idiotów i pedofili, ten człowiek nie musiałby się palić pod kancelarią pana Kaczyńskiego!”.
Tak by było za poprzedniej władzy. A za tej? Przez dwie godziny Front Jedności Przekazu milczał i dumał, jak sprzedać wiadomość o próbie samobójczej pod kancelarią premiera. Chwilę później „Gazeta Wyborcza” opublikowała tekst, w którym nazwano to dramatyczne wydarzenie „aktem terroru”. Tej plamy już nie zmażecie, koleżanki i koledzy, choćbyście Kiszczaka zrobili prezydentem.