Co dalej z bramami piekielnymi?
Dominik Zdort
Naprawdę uważasz, że spór między biskupem Meringiem a księdzem Bonieckim jest ważniejszy niż uznanie św. Faustyny za doktora Kościoła? – zapytał mnie kolega. Tak. Nie mam wątpliwości. Ten spór może przesądzić o ważnych sprawach. Po pierwsze – czy Kościół będzie wierzył w istnienie szatana, czy też będzie sobie wybierał, jak ksiądz z „Tygodnika Powszechnego”, kiedy warto go zauważać, a kiedy nie. Po drugie – jak Kościół będzie się odnosił do świata. Czy będzie znakiem sprzeciwu wobec zła, czy też zacznie je bagatelizować, mówiąc – jak ksiądz redaktor – że protest to „robienie reklamy prowokatorom”. Po trzecie – czy wciąż Kościół będziemy uznawać za hierarchiczną instytucję powołaną przez Pana Jezusa do głoszenia jedynej prawdy, czy pogodzimy się z tym, że katolickie instytucje nagłaśniają wrogów Kościoła, a kapłani za nic mają pouczenia biskupów.Nie jestem w tych kwestiach optymistą. Ale pocieszam się myślą, że Kościoła bramy piekielne i tak nie przemogą. Nawet jeśli ktoś usunie z Biblii te słowa Chrystusa, aby szatanowi „nie robić reklamy”.