Prawdziwi obrońcy kobiet znów w natarciu. Tym razem nie chodzi im o prawo do aborcji, ale o coś bardziej przyziemnego. O urodę

Dorota Gawryluk

Otóż całe grono postępowych kobiet rzuciło się do gardeł politykom, że ci traktują je instrumentalnie, bo robią im ładne zdjęcia i umieszczają na plakatach. A problem w tym, że są to kobiety młode i ładne. O te starsze i mniej urodziwe nikt się nie upomina, choć w kampanii i tak ich zdjęć nie brakuje. Przy okazji tej dyskusji dostało się też Leszkowi Millerowi, który w przypływie szczerości wyznał, że każdy woli jednak te ładniejsze. Przyparty do muru Miller nie miał wyjścia i za to, co myśli, musiał przeprosić.

Drogą Leszka Millera nie chce iść Jarosław Kaczyński i za piękne kobiety na plakatach przepraszać nie zamierza, bo to on właśnie ośmielił się panie wyeksponować. Podejrzewam, że chodziło o czystą kalkulację. Prezes PiS do rozrzutnych nie należy. Uznał pewnie, że tym razem nie opłaca się inwestować w makijaż, grafików czy czerwony żakiet i przerabiać brzydkich kaczątek w łabędzie. I tak w kampanii zaistniały prawdziwe piękności z tylnych szeregów PiS. Niestety długowłose, długonogie i co najgorsze młode. Rozumiem, że można się zdenerwować, bo kto zniesie takie epatowanie urodą. Do tego jeszcze panie są z PiS. Nie wypada się przyznać, że to najbardziej denerwuje (czyli to, że są z PiS i że taki PR może przynieść tej partii sukces). Wymyślono więc, że trzeba się oburzyć na seksizm.

Muszę przyznać, że w pierwszym odruchu stanęłam po stronie atakujących. W końcu nie sposób się nie zdenerwować, gdy się widzi takie bezczelne nagromadzenie piękna w jednym miejscu i w takiej liczbie. Więc przyjemnie było mi chociaż przez chwilę bronić tych pań przed nimi samymi, bo przecież wiadomo, że nie wiedzą, co robią. No i przed Kaczyńskim, który traktuje je instrumentalnie.  

Przed przystąpieniem do elitarnego klubu obrońców tychże kobiet obroniła mnie jednak kobieca intuicja. Otóż jak zwykle przeglądałam portale internetowe należące do nowoczesnych koncernów medialnych, a więc tych, które tak pięknie bronią kobiet, i wyostrzona czujność nie zawiodła. Okazało się, że obrońcy kobiet bronią ich tylko przed niektórymi. A powinni też bronić ich przed sobą, bo to właśnie te internetowe wydania gazet i portale aż kipią od urodziwych pań i seksistowskich podtekstów. Wystarczy przytoczyć tytuły: „Seksowna gwiazda z kościelnego chóru” (gołe zdjęcie), „Uwodzicielskie koleżanki Nergala” (oczywiście zdjęcie), „Seksowna sesja dziewczyny znanego piłkarza” (nie nosi bielizny i eksponuje swoje nietypowe wdzięki). Każdy czytelnik może się przekonać, że obrońcy kobiet sami doskonale żyją z ich wykorzystywania.

Do tego zdrowy rozsądek podpowiada, że sprawa nie jest taka prosta, jakby się wydawało na pierwszy rzut oka. Bo niby dlaczego coś, co od wieków jest atutem, nagle ma przestać nim być. Jeśli eksponowanie piękna – oczywiście bez podtekstów erotycznych – jest dyskryminacją, to co z twórczością wielkich mistrzów, np. dziełami Rubensa czy dramatami Szekspira? Czy należy ich zakazać? Czy na cenzurowanym nie powinni też się znaleźć twórcy filmów zatrudniający ładne aktorki? No i co z telewizjami zatrudniającymi ładne prezenterki?

Poza tym warto dodać, że te ładne nie mają tak dobrze, jak się wydaje. Wiadomo, że skoro ładne, to nie mają nic do powiedzenia – tak oceniają je prawdziwi obrońcy kobiet. Ale nie tylko dlatego. Nie jest im łatwo również z partyjnymi koleżankami. Dość wspomnieć PO, gdy kilka ładnych pań uwierzyło, że uroda wystarczy. Zatem ładnym z PiS należy raczej współczuć, bo obrońców będą potrzebowały za chwilę, kiedy uda im się znaleźć w Sejmie przez przypadek.

Trudno by było inaczej, skoro kandydują z tak odległych miejsc. Szkoda, że prawdziwi przyjaciele kobiet nie zauważyli dotąd, że te ładne stanowią jednak dyskryminowaną mniejszość i że może ich trzeba chronić przed pozostałymi. Czyli przed całym światem.