Co dalej z normalnością?
Współczesny świat wymusza na nas coraz częściej nazywanie normalnym tego, co dotychczas uznawane było za szalone, wynaturzone, dziwaczne, perwersyjne. Inżynierowie poprawności politycznej szczególnie upodobali sobie sferę dotyczącą seksualności i rodziny. Ktoś, kto zechciałby w tej dziedzinie oddzielić wyraźnie normę od wynaturzenia, ryzykuje już znacznie więcej niż tylko nazwanie go nietolerancyjnym.
Jako „normalne” traktuje się więc już np. rozbite rodziny, których los uważać powinno się raczej za całkiem nienormalny, wspierając je w miarę możliwości. „Normalnym” wypada nazwać transwestytę przebranego za księdza, jadącego na platformie podczas Parady Równości, zaś katolicy modlący się z Radiem Maryja określani są jako oszołomy. „Normalne” są także takie imprezy jak Targi Rozwodowe, a pielgrzymkę do Częstochowy za moment ktoś uzna za przejaw religijnej dewiacji. Tym większa zasługa organizatorów zjazdu „normalsów”, który w wyborczy weekend zorganizowano w Świdnicy. I Ogólnopolski Kongres Małżeństw był manifestacją ludzi dumnych z tego, że są normalni. W tradycyjnym tego słowa znaczeniu.