Skok na Komedę z Chopinem
Lena Ledoff świetnie łączy klimaty obu kompozytorów. Aż dziw, że nie wpadł na to wcześniej nikt z Polaków
Lena Ledoff od kilkunastu lat jest zauważalną postacią naszej sceny jazzowej. Urodzona w Leningradzie, konserwatorium skończyła w Woroneżu. Po studiach wylądowała w Grodnie, gdzie związała się z jazzem i zawarła pierwsze polskie przyjaźnie.
Zaowocowały one przyjazdem do Warszawy na Jazz Jamboree w 1994 r. i decyzją o pozostaniu tu na stałe. Zaczynała w starym Akwarium, szybko zaczęła prowadzić własne trio.
Gruntowne wykształcenie muzyczne usytuowało ją na pograniczu klasyki i jazzu. Stąd wziął się trafiony w dziesiątkę pomysł tej płyty. Artystka połączyła w formę suity 11 utworów Krzysztofa Komedy, dziesięć Fryderyka Chopina, jeden Roberta Schumanna oraz jeden własny.
Doskonały warsztat pianistki można podziwiać m.in. w różnych ujęciach kołysanki Komedy z filmu „Dziecko Rosemary”, przeplatającej się z motywami chopinowskimi: już to „Mazurkiem F-dur op. 7 nr 1”, już to z „Walcem a-moll op. 34 nr 2” czy wreszcie finałowo z „Nocturnem e-moll op. 71 nr 1”.
Lena Ledoff dopiero co wróciła z owacyjnie przyjmowanego występu w Budapeszcie, gdzie do granej na żywo muzyki z jej płyty tańczyła Natalia Wojciechowska. Artystki 1 grudnia ten sam projekt chcą pokazać na otwarciu wystawy „Designed in Poland” w Barcelonie. Wcześniej, 23 listopada, Ledoff zagra w Warszawie, 25 listopada w Kaliszu. Jej recitali nie można przepuścić.