Powiedzieli: Kammel. Prawie jak Forrest Gump
(...) Miałem koszmarny kryzys w 2009 r. Z hukiem wywalili mnie z telewizji i to z niemerytorycznych powodów. Można by powiedzieć – nikczemnie, ze względu na głupi spisek. Trzeba było zastanowić się nad sobą, wybrać między załamką a walką. Wybrałem walkę. Była depresja? Nie było depresji, ale był strach. Jak się objawiał? Na przykład tak, że dobrze czułem się tylko wtedy, gdy biegłem. (...) Jedni nazywają to stresem wojennym, inni korporacyjnym. Układ parasympatyczny zaczyna szaleć. Nie kontrolujesz tego, a on strzyka ci w serce stresem. (...) Serce kołacze, zasycha w gardle. Te objawy ustępują tylko wtedy, gdy przystępujesz do walki ze strachem. U mnie to kołatanie, napięcie, dygotanie ustępowało tylko wtedy, kiedy biegłem. Trochę więcej endorfin i było lepiej. Więc non stop biegałem. Prawie jak Forrest Gump.
Tomasz Kammel dla „Gali”
—wyb. ns