Na zwycięzców czekają kusze
Do pism w ostatnich czasach dodawano najdziwniejsze rzeczy. Ale nóż to już chyba lekka przesada
W natłoku rozmaitych wydarzeń ostatnich tygodni przeoczono dość ciekawy – moim skromnym zdaniem – fakt. Otóż „Gazeta Wyborcza” dodała do samej siebie nóż. Był to zresztą pierwszy nóż z całej kolekcji.
Zaczęło się chyba od ostrza do warzyw. Potem był nóż szefa kuchni. Nie znam szczegółów, ale co tydzień wraz z bezcennymi strofami Adama Michnika oraz głębokimi przemyśleniami Agnieszki Kublik można sobie kupić coraz to nowe rodzaje noży. Niewykluczone, że po wyposażeniu kuchni przyjdzie czas na zbrojownię. Sztylet, szpada, pałasz, rapier. A w wydaniach weekendowych rapier, koncerz i miecz dwuręczny. W specjalnej, limitowanej edycji kolekcjonerskiej będzie można nabyć berdysz – ciekawe połączenie siekiery z podstawką pod muszkiet, używane przez dragonów w drugiej połowie XVII w. Z powodu nietypowych rozmiarów i protestu „Ruchu” nie będziemy niestety mogli wejść w posiadanie kilkumetrowej piki, tak przydatnej pikinierom i członkom klasy średniej.
Do pism w ostatnich czasach dodawano najdziwniejsze rzeczy. Pracowałem kiedyś w wydawnictwie mającym w portfolio kilka pism kobiecych. Debaty o tym, jaki gadżet dodać do pisma, zajmowały szefostwu znacznie więcej czasu niż analiza tekstów czy zdjęć. Zabawne też było usilne „uluksusowianie” owych wabików. – O, dodaliście pokrowiec na okulary – zauważyłem kiedyś przyjaźnie w rozmowie z jedną z wydawniczych dam. – To nie pokrowiec. To etui – usłyszałem w odpowiedzi.