Hitler i Stalin, czerwone bliźniaki
Wiktor Suworow jest facetem, który wali prawdę prosto w oczy. Nie oglądając się na polityczną poprawność. Prenumerujący „L’Humanité” paryski intelektualista, gdyby dać mu do przeczytania „Samobójstwo”, pewnie spadłby z krzesła.
W „Samobójstwie” Suworow ukazuje, że komunizm i narodowy socjalizm były dwoma medalami tej samej lewicowej doktryny. Przypomina o lewackim programie Narodowo-Socjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej (NSDAP) i przytacza lewackie wypowiedzi dostojników Rzeszy. „Trzeba zlikwidować społeczeństwo kapitalistyczne!” (Hitler), „Należy myśleć w duchu rewolucyjnym!” (Goebbels), „W Moskwie czułem się jak wśród starych partyjnych towarzyszy!” (Ribbentrop).
„Dlaczego sowiecki socjalizm miałby być lepszy od hitlerowskiego? Czy dlatego, że wymordowaliśmy więcej ludzi? Że bardziej wyniszczyliśmy kraj? Że nasi przywódcy bezczelniej kradli? Że ludzie żyli u nas w bydlęcym upodleniu?” – pyta Suworow. I dodaje: „Stalin był wiernym uczniem Lenina, który eksterminował ludzi milionami. Stalin wymordował tylu, że Hitler mógłby mu pozazdrościć”.
Według Suworowa sprawia to, że proces norymberski, w którym oskarżali sowieccy prokuratorzy, był pełną hipokryzji farsą. „Jeżeli Stalin rzeczywiście kierował się szlachetnymi motywami ukarania złoczyńców, to sam powinien przyjechać do Norymbergi i się powiesić”. Doprawdy trudno to wyrazić lepiej niż znakomity rosyjski historyk.