W interesie zabójcy
Adwokat zabił swoją aplikantkę – to brzmi szokująco. Ale to nie wszystko. Sprawca, który przyznał się do winy, odpowiada z wolnej stopy
W szufladzie obok zbieranych przez lata laurek Jerzy Krupowicz przechowuje ostatnie zdjęcia swej córki. Zrobił je w kostnicy. Posiniaczona, zmasakrowana twarz dziewczyny wygląda jak po walce bokserskiej wagi ciężkiej. Idąc na spotkanie z dziennikarzem, zabiera zdjęcia ze sobą. Ma je w teczce, gdy podchodzi do niego znajomy, by powiedzieć, że znów widział Macieja T. w pubie przy Rynku Kościuszki.
– Ludzie opowiadają mi o takich sytuacjach z mieszaniną współczucia i oburzenia. Mówią: zabójca twego dziecka chodzi po mieście, pije piwo, ogląda mecze. Patrzą na mnie i czekają, co powiem – opowiada Jerzy Krupowicz. – A co ja mam powiedzieć?
Historia, która zdarzyła się w Białymstoku ,jest dziwna z każdego punktu widzenia. To mroczna opowieść o zabójstwie młodej, pięknej kobiety dokonanym przez człowieka, który powinien stać na straży prawa, a na sali sądowej znajdować się w zupełnie innym miejscu niż ława oskarżonych. Adwokat zabił swoją aplikantkę – to brzmi szokująco. Ale ta mroczna opowieść ma jeszcze drugie dno – zabójca, który przyznał się, że udusił dziewczynę, odpowiada z wolnej stopy.
Sam fakt, że morderca przebywa na wolności, jest wystarczająco niezwykły. Bulwersujące jest też uzasadnienie decyzji wypuszczenia Macieja T. z aresztu, sugestia, że skoro zadzwonił na numer alarmowy, to nie chciał zabić.