Małe regionalne browary od dwóch, trzech lat przeżywają prawdziwy renesans. W barach, pubach i sklepach coraz częściej oko koneserów złocistego płynu cieszą niepasteryzowane, pszeniczne, żytnie, miodowe. Nie byłoby sukcesu Kormorana, Fortuny, Witnicy, Konstancina bez sukcesu Ciechana. A Ciechana bez Marka Jakubiaka, byłego żołnierza, który porzucił armię dla biznesu.

Bo nie pozwolili studiować

– Ja nic od armii nie oczekiwałem oprócz tego, by mi pozwolili się rozwijać. Byłem już na pierwszym roku pedagogiki na UW, kiedy dostałem decyzję odmowną. Wojsko nie pozwoliło mi studiować, więc zająłem się biznesem i... na studiowanie nie było już czasu – wspomina początki Jakubiak. Z wojska odszedł w 1992 r. – Dwoje małych dzieci, pensja lepsza czy gorsza, ale pewna, mieszkanie, jeszcze osiem miesięcy i uzyskałbym uprawnienia emerytalne. Tata, który też był wojskowym, strasznie to przeżył.

Wszystkie podręczniki marketingu mądrze i logicznie sugerują, by szukać innowacji, skupiać się na tym, czego nie ma. A jeśli nie ma, to trzeba to wymyślić. Na początku lat 90. w Polsce nie było prawie nic, więc eksstarszy chorąży Jakubiak zaczął budować pierwszą telewizję kablową na warszawskim Bemowie. Połowę załogi stanowili zresztą także byli żołnierze. To jednak wymagało gigantycznych inwestycji, więc w zamian za etat i kontrakt na konserwowanie sieci oddał firmę ówczesnemu kablówkowemu gigantowi – spółce Porion.