System po kryzysie
Anglosaski model kapitalizmu został zdyskredytowany – twierdzą dzisiaj ludzie z ruchu Occupy Wall Street i popierający ich ekonomiści. Czy mają rację?
Kapitalizm był już obalany wiele razy. Niektórzy, jak Karol Marks, próbowali go zniszczyć przy pomocy manifestów, notabene pisanych w jamie lwa – Londynie. Inni strzelali z dział pancernika „Aurora”, tępili kułaków, nacjonalizowali ziemie oraz fabryki. Jeszcze inni, w zbożnym dziele eksterminacji prywatnych przedsiębiorców, doprowadzali do nędzy całkiem zamożne państwa.
Dziś kapitalizm znów jest na celowniku. Tym razem jednak największym zagrożeniem nie są dla niego brodaci filozofowie i krewcy rewolucjoniści. Kapitalizm pogrążył się w kryzysie, gdyż ludzie korzystający z jego owoców pogubili się w swojej percepcji tego, co leży u źródeł kapitalistycznej gospodarki, a co jest jej wynaturzeniem. Czy ratowanie publicznymi pieniędzmi jednych banków i skazywanie na śmierć innych jest jeszcze „kapitalistyczne”, czy już nie? Czy upaństwowienie firmy ubezpieczeniowej można jakoś podciągnąć pod wolny rynek? Czy utrzymywanie przez państwo niewydolnych funduszy emerytalnych to dokładnie to, o co chodziło Smithowi, von Hayekowi i Friedmanowi? Czy współczesny, zachodni model kapitalizmu, tak jak rozumieją go Barack Obama, Angela Merkel, prezesi banków, szefowie koncernów motoryzacyjnych i zwykli kredytobiorcy, ma jeszcze coś wspólnego z kapitalizmem, który znamy z podręczników ekonomii?