Pozytywem w deprechę
Jesień sprzyja stanom minorowym, dlatego trzeba szukać plusów w otaczającym nas świecie. Dla własnego zdrowia
Niektórym udziela się trauma powyborcza. Marudzą o jakimś upadku społeczeństwa, o otumanianych pseudointeligentach, o zaczadzonej młodzieży i ogólnie „Chodź pomaluj mój świat”, tylko weź dużo czarnej farby. Rzeczywiście, można się zadumać nad „pochwałą nieudacznictwa”, jaką był wynik wyborów. Mandat społeczny dostała hucpa i bylejakość, bo to gwarantuje bezpieczeństwo. Najbardziej winny jest jak zwykle prezes i tym razem rozliczają go wszyscy, kto tylko ma na to ochotę. Głupio by się było więc nie przyłączyć.
Pan prezes często gęsto żartuje, ale nie wszyscy nadążają i stąd sporo nieporozumień. W zeszłorocznej kampanii nie mógł się nachwalić Gierka, a jednego słynnego post-PZPR-owca, pieszczotliwie nazywał „lewicowym politykiem, starszego pokolenia”. W tegorocznej kampanii nie mógł się nadziwić, że napisał książkę, i obstawał, że jej wydanie nie ma nic wspólnego z wyborami. Ubaw po pachy, ale u nas ludzie są ponurzy i zamiast się pośmiać, to stukają się w czoło. Nie warto jednak rozpamiętywać. Było, minęło.