Życie nie lubi szybkich zmian
Z Piotrem Gąstałem, nowym dowódcą jednostki specjalnej GROM rozmawia Bartłomiej Wróblewski
Jest pan trzecim po gen. Petelickim i płk. Zawadce dowódcą jednostki GROM, który wywodzi się z jednostki i przeszedł wszystkie szczeble kariery w tej formacji oraz brał czynny udział w operacjach bojowych. To doświadczenie to atut czy przeszkoda?
To zależy. Z jednej strony, znając GROM od podszewki, łatwiej mi zaradzić pewnym problemom: szkoleniowym, sprzętowym czy proceduralnym. Znam też mentalność moich ludzi. Niektórych rzeczy nie musimy sobie tłumaczyć, bo po prostu wiemy, jak trzeba je poukładać, żeby wszystko działało perfekcyjnie. Z drugiej strony, jest o tyle trudniej, że dowodzi się swoimi kolegami. Znamy swoje mocne oraz słabe strony i dlatego nasza współpraca wymaga obopólnego zrozumienia, a także przestawienia się na nieco inny sposób myślenia i zależności. Moi podwładni, a jednocześnie koledzy, doskonale to rozumieją. Gramy wobec siebie fair.
Ciężko było zamienić sprzęt bojowy i sale treningowe na gabinet dowódcy?
Nie, nie było ciężko. Owszem, jest to zupełnie inny rodzaj aktywności, rzecz jasna odpowiedzialność też jest zupełnie inna. Ale byłem na to przygotowany. Przed objęciem obecnego stanowiska byłem zastępcą poprzednich dowódców – płk. Zawadki, a później płk. Guta.