Tiry czekają na tory
Chcemy te podpisy przekazać premierowi, ale od sierpnia bezskutecznie próbujemy się z nim umówić – wyjaśnia Wojciech Makowski, rzecznik prasowy akcji organizowanej przez Instytut Spraw Obywatelskich „Tiry na tory”. – Czego żądamy? Chcemy przyjęcia jako zasady i celu polskiej polityki transportowej, że tranzyt towarów przez Polskę będzie odbywał się przy użyciu kolei – tłumaczy.
Jednak statystyki pokazują, że zamiast szyn przedsiębiorcy zdecydowanie częściej wybierają w Polsce drogi. W 2010 r. transport kolejowy był sześć razy mniejszy niż samochodowy: ciężarówkami przewieziono 1486 mln ton towarów, a koleją tylko 202 mln. Prognozy Ministerstwa Infrastruktury na rok 2030 pokazują, że ta proporcja praktycznie się nie zmieni – a nawet nieco zwiększy na rzecz transportu samochodowego.
– Tematem zajmujemy się już 15 lat. Dużo się przez ten czas nauczyliśmy, jednym z efektów jest to, że wszystkie partie polityczne już ten problem dostrzegają – mówi Makowski. Dlaczego jego zdaniem warto postawić na transport kolejowy? Mniej ciężarówek na drogach to przede wszystkim mniej kolein i dziur oraz mniejsza liczba wypadków drogowych z udziałem wielotonowych pojazdów. Kolejne argumenty są natury ekologicznej: powietrze będzie bardziej czyste, a w miastach będzie ciszej. Jest też powód natury ekonomicznej: remont dróg to dla budżetu olbrzymie koszty (naprawa dziury w drodze o średnicy blisko pół metra kosztuje od 300 do 1000 zł).
Jakby to miało działać w praktyce? Choć w Szwajcarii czy w Austrii na pociągi pakuje się całe ciężarówki z ładunkiem, to w Polsce raczej mówi się o przewożeniu samych kontenerów. Jeśli transport odbywałby się np. z Katowic do Butryn pod Olsztynem, to większość trasy Katowice – Olsztyn ładunek pokonałby na torach, a jedynie ostatni fragment Olsztyn – Butryny musiałby przejechać tirami.
– Jestem przeciwny tej kampanii. Gdyby miał to być taki złoty interes, to by się za to wzięli inwestorzy prywatni, a nikt się do tego nie pali. To oznacza, że koszty wymiany infrastruktury musi ponieść państwo – krytykuje Adrian Furgalski, ekspert ds. transportu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. – Poza tym tam, gdzie czas dostawy jest ważny, widać, że transport kolejowy nie ma szans.