
Marsz na wschód
Dzisiejszym Niemcom udało się dokonać w naszym regionie wiele z tego, czego nie udało się ich przodkom. I to bez jednego wystrzału
Nad Wisłą doszło do sytuacji, że jakakolwiek wypowiedź polityka karcącego niemieckiego sąsiada lub ostro oceniającego jego politykę spotyka się z histerycznym odporem mainstreamowych mediów i zapraszanych przez nich ekspertów ds. niemieckich.
W Polsce korespondent „Deutsche Welle” napisał w nawiązaniu do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o kanclerz Niemiec, że „to byłby chyba zbyt duży zaszczyt dla Kaczyńskiego, gdyby Angela Merkel zechciała poświęcić choćby parę słów takiej postaci. W końcu brzydzić się można nie tylko żab, robaków czy karaluchów”. I co? I… nic. Redakcja „DW” przeprosiła za wybryk swojego dziennikarza.
Jak to się stało, że Niemcy z powodzeniem zdobyły „rząd dusz” od Polski po kraje Azji Środkowej? Według badań przeprowadzonych w 2010 r. przez BBC World Service Poll aż 61 proc. Rosjan ma pozytywne skojarzenia z Niemcami, zaś 31 proc. negatywne. To duża różnica, zważywszy na to, jaką czcią jest wciąż otaczana w Rosji „walka z faszystami niemieckimi” z czasów „wielkiej wojny ojczyźnianej”.
Co sprawiło, że na olbrzymim obszarze Niemcy stworzyli wreszcie coś w rodzaju wymarzonego w latach 30. XX w. – Lebensraum– strefę życiową? Oczywiście nie skolonizowali jej brutalnie, tak jak planowali to naziści. Ogromne połacie krajów leżących od Odry i Nysy Łużyckiej po wschodnie kresy Wspólnoty Niepodległych Państw dla swojej ekspansji gospodarczej oraz politycznej drogą pokojową otworzyli Niemcy w markowych garniturach. Bez łapanek masowo ściągają do siebie ze Wschodu – ale nie jak niegdyś – prostych robotników przymusowych, lecz wysokiej klasy specjalistów, którzy w laboratoriach uniwersyteckich i największych koncernów pracują na potęgę i chwałę niemieckiej myśli technicznej.