
To się nie mieści w pale
Paweł Zyzak postanowił napisać o lawinie zdarzeń, którą wywołała publikacja „Lech Wałęsa. Idea i historia”. Oto fragment jego nowej książki „Gorszy niż faszysta”
31 marca (…) [na wstępie do tzw. sprawy Zyzaka – przyp. red.] w prorządowej „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł Wojciecha Czuchnowskiego i Macieja Sandeckiego, nawiązujący do poniedziałkowej konferencji premiera w Olecku. „Tusk wściekły na IPN po książce o Wałęsie”– brzmiał nagłówek.
Autorzy materiału (…) zacytowali „przyjaciela byłego prezydenta”, który martwił się, że: „Lech czuje się osaczony, obolały i osamotniony wobec tych ataków”.
Dodali również fragment własnej rozmowy z Wałęsą:
„To, co się wyprawia, jest gorsze od tego, co robili komuniści i faszyści! Oni niszczyli swoich wrogów, a IPN niszczy bohaterów narodowych [sic!]. Oburzony jestem (…) tą książką tego Zyzaka. To jest chore, że ten człowiek dostał pracę w IPN, bo napluł na Wałęsę! Żądam, żeby instytucje państwa zrobiły coś z tymi obrzydliwymi kłamstwami”.
Czuchnowski i Sandecki nie przypomnieli Wałęsie, że brakuje korelacji czasowej, by udowodnić, że Zyzak „dostał pracę w IPN, bo napluł na Wałęsę!”. Nie dopytywali o podobieństwa między zbrodniarzami wojennymi a historykami. Może dlatego, że ich uwagę przykuła ważka groźba byłego przywódcy „Solidarności”, który zapowiedział wycofanie się z odbywającej się tego samego dnia konferencji „W przededniu zmiany. Okrągły Stół” z udziałem między innymi Aleksandra Kwaśniewskiego oraz Tadeusza Mazowieckiego.
Gdzie indziej ukazywały się nieco bardziej stonowane nagłówki prasowe. Czasami nawet neutralne wobec dominującego trendu. Ot na przykład w artykule „Lech Wałęsa grozi wyjazdem z Polski”, opublikowanym w „Dzienniku”, znalazły się szczątkowe opinie polemiczne z Lechem Wałęsą.
Senator Zbigniew Romaszewski w rozmowie z Bogumiłem Łozińskim i Anną Monkos stwierdził, iż „Wałęsa każde negatywne stwierdzenie kwituje jako atak na jego osobę”.