Deficyt prawdy
Kłamstwo i bieda to mieszanka wybuchowa. Rozsadziła nawet PRL
Czasy takie, że mówi się głównie o deficycie budżetowym. O nim też musiało być sporo w oczekiwanym przez wszystkich exposé premiera.
Ja na nie nie wyczekiwałam, bo niby dlaczego to, co powiedział premier, ma mieć większe znaczenie od tego, co zrobi?
To drugie wydaje się o wiele istotniejsze niż to, czy premier potrafi zgrabnie nakreślić cele swojego rządu. Dziś rzadko kto pamięta exposé poprzedników. A czyny jednak tak. Może się nawet zdarzyć, że exposé premiera Tuska za pół roku przestanie być aktualne, bo kryzys przemebluje cele i strategie.
Wracając do deficytu budżetowego, on sam nie jest jeszcze tak bardzo groźny. Zawsze znajdą się miejsca, gdzie można zaoszczędzić. W tym sensie rząd ma wręcz luksusową sytuację. No i zawsze może podnieść podatki, zwłaszcza że już to przećwiczył. Wystarczy teraz ludzi postraszyć kryzysem, a bez szemrania zacisną pasa.
Trudno nawet mieć o to pretensje. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że mogłoby być inaczej, gdyby na przykład rząd nie bagatelizował kryzysu i gdyby zamiast myśleć o zielonej wyspie, przez cztery lata porządkował wydatki. Miał sporo czasu, by zlikwidować marnotrawstwo, uszczelnić i uprościć system podatkowy. Z jakiegoś powodu tego nie zrobił. Teraz za to trzeba zapłacić.