Dobro w świecie degeneracji
Rodzaj opowieści, który przedstawia McCarthy, ma w sobie siłę wielkich mitów ludzkości. Także dzięki mocy kreacyjnej tej prozy
Kiedy w 2007 r. bracia Cohen nakręcili według powieści Cormaca McCarthy’ego film „To nie jest kraj dla starych ludzi“, autor ten miał w dorobku przeszło dziesięć powieści. W USA uznawany był już wtedy za jednego z najlepszych pisarzy współczesnych. W 2007 r. otrzymał Nagrodę Pulitzera, wcześniej National Book Award.
Kolejna jego powieść – „Droga” – także doczekała się ekranizacji . W Polsce jego książki zaczęły być tłumaczone dopiero po filmie braci Cohen, ale faktycznie mamy już po polsku właściwie prawie cały dorobek Amerykanina. Do przełożenia została jeszcze tylko tzw. trylogia graniczna, na którą składają się książki „The Crossing”, „All the Pretty Horses” (znamy ją jako „Rącze konie” zarówno w polskim przekładzie, jak i z kin – nakręcona przez Billy’ego Boba Thorntona hollywoodzka produkcja z Mattem Damonem i Penélope Cruz powstała w 2000 r.) i „Cities of the Plain”. Właśnie pojawiła się czwarta w kolejności powieść Cormaca „Suttree”.
Krytycy chwalą ją jako najzabawniejszy utwór pisarza. Ładna mi zabawa: akcja tej ponad 600-stronicowej opowieści dzieje się w latach 50. na przedmieściach Knoxville, Tennessee w środowisku ludzi, których lubi się określać mianem marginesu społecznego, dziwaków i ludzi nieprzystosowanych, którzy piją bimber, mieszkają na łodziach lub pod mostami, miewają przeróżne dziwne, niekoniecznie zgodne z prawem pomysły na utrzymanie się przy życiu. Widoczna jest w tej powieści charakterystyczna dla tego pisarza skłonność do opisywania świata od jego trudniejszej, brzydszej, może zwykle niedostrzeganej strony. Jest to właściwie rzeczywistość postrzegana z perspektywy łachmaniarzy, pijaczków czy ludzi wykolejonych, których zwykle omijamy na ulicy szerokim łukiem.