Przypadki chodzą parami
W Cząstkowie Polskim znaleziono zwłoki mężczyzny z obciętymi genitaliami i głową. Kim był? Dlaczego zginął?
Janina Blikowska, Marek Kozubal
Wyszedł z domu do sklepu, tylko po piwo – mówi policjantka z Wydziału do walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji. Ciało 51-letniego Józefa Stańczyka, mieszkańca niewielkiej podwarszawskiej miejscowości, znalazł przypadkowy motorowerzysta o godz. 4 rano 28 czerwca 2006 r. Mężczyzna miał obciętą głowę oraz genitalia. Sprawca zabrał je ze sobą.
Zwłoki leżały przy wejściu do sklepu, przy głównej ulicy wsi.
Na podstawie mandatu karnego wystawionego kilka godzin wcześniej ustalono tożsamość ofiary.
Zabity mieszkał wraz z żoną i dwoma dorosłymi synami. Nie należał do osób zamożnych, pracował jako spawacz.
Ciało bez głowy
– Części ciała zostały obcięte w fachowy sposób. Sprawca wiedział, w którym miejscu przeciąć kręgosłup, aby od razu odpadła głowa – wspomina jeden ze śledczych, który był na miejscu zbrodni.
Czy morderca był lekarzem, czy tylko rzeźnikiem, który dobrze znał anatomię? – zastanawiali się funkcjonariusze. Z ustaleń śledczych wynikało, że mężczyzna został rozebrany, a po obcięciu genitaliów ponownie ubrany. Być może do zbrodni doszło
w innym miejscu. Bo tam, gdzie porzucono zwłoki, nie było dużej ilości krwi. Biegły określił, że zgon Józefa Stańczyka nastąpił pomiędzy 00.20 a 2.40.