Wyrodek, szpieg i lwica
Baturina, Chapman, Sobczak. I, na szczęście, Czirikowa. Kobiety, które rozpalają dziś wyobraźnię Rosjan
Od czasów radzieckich Rosja zmieniła się bardzo, ale zarazem pod pewnymi względami zmieniło się w niej niewiele. To tak jak w przypadku Raisy Maksymowny Gorbaczow.
Ciepła, inteligentna i niebrzydka Raisa Maksymowna była dla swojego męża PR-owskim atutem i obciążeniem. Atutem była na zewnątrz, na Zachodzie. Pasowała do wizji liberalnego radzieckiego przywódcy otwierającego swój kraj.
Ale wewnątrz tego kraju była obciążeniem. Bo była zbyt aktywna. Było jej zbyt dużo. Nie pasowała do powszechnie akceptowanej wizji kobiety radzieckiej (czytaj: rosyjskiej). Nieprzypadkiem wszyscy poprzedni władcy Kremla trzymali swoje kobiety w cieniu.
I to się nie zmieniło. Kraj pierwszej kobiety kosmonautki i bardzo wielu kobiet lotniczek upamiętnionych tablicami wmurowanymi w ściany moskiewskich kamienic, kraj, gdzie sadzano dziewczyny na traktory i gdzie panie były widoczne w wielu dziedzinach nauki, był i nadal jest – paradoksalnie – krajem patriarchalnym.
Krajem, w którym kobieta może wprawdzie być spikerem Senatu, a przedtem merem drugiej stolicy kraju (jak niepopularna we własnym mieście i otoczona pogardą ze strony wszystkich sił antyreżimowych Walentina Matwijenko), ale przede wszystkim krajem, w którym typowym wzorcem kobiety w przestrzeni publicznej są „dziewczyny Putina” – seksowne ślicznotki, rzekomo spontanicznie (w istocie za pieniądze), organizujące nasycone erotycznymi aluzjami happeningi ku czci cara supermacho.
Ale są wyjątki.