Traumy zilustrowane, czyli mała opowieść o samotności
Nowe wcielenie Mike’a Pattona. Były wokalista Faith No More nagrał soundtrack „Samotności liczb pierwszych”
Mike Patton ma 43 lata, a zdążył wydać około 50 albumów, których przekrój stylistyczny rozciągał się od rocka, przez jazz, elektroniczną awangardę, włoską piosenkę po muzykę do kreskówek. „The Solitude of Prime Numbers” jest soundtrackiem do włoskiego filmu pod tym samym tytułem, opartego na popularnej powieści Paolo Giordano, wydanej w Polsce jako „Samotność liczb pierwszych”.
To dość ponura historia o traumach i wynikającym z nich nieprzystosowaniu do życia, trochę też o miłości, ale z góry skazanej na klęskę. Patton podszedł do tematu wyjątkowo – jak na siebie – poważnie. Nie ma tu karkołomnych zabaw formą ani groteskowych eksperymentów. To muzyka filmowa w klasycznym ujęciu. Zdecydowanie europejska, nie amerykańska, a więc pozbawiona tandetnego patosu z jednej strony i cukierkowej słodyczy z drugiej strony. Muzyk idzie tu wyraźnie tropem wczesnych kompozycji filmowych Ennio Morriconego, Gato Barbieriego czy Georges’a Delerue – to oszczędnie aranżowane utwory, bliskie muzyce współczesnej, operujące raczej pojedynczymi dźwiękami niż złożonymi orkiestrowymi ozdobnikami.
Rzecz jest ciekawa, Patton udowodnił, że w takiej roli sprawdza się równie dobrze jak w każdej innej, ale na pewno nie będzie to żaden przełom w jego karierze. W odróżnieniu od jego mistrzów nie udało mu się stworzyć filmowej muzyki broniącej się także bez obrazu.