Najnowsza interwencja Uważam Rze

Cywilizacja

SZCZEPAN TWARDOCH - PISARZ FOTO TOMASZ JODLOWSKI/FOTORZEPA

Odmawiam naprawiania świata

Filip Memches

Szczepan Twardoch, pisarz i publicysta, mówi o tym, co jest istotą literatury i jak wpływają na nią traumy narodowe

Czy zgadza się pan z opinią, że literatura bardzo często bywa w Polsce zakładniczką sporów politycznych?

Owszem. Zresztą w pewnych sytuacjach dostrzeganie politycznej czy ideologicznej funkcjonalności literatury może oznaczać po prostu trafną obserwację. Przecież są pisarze zaangażowani w jakąś sprawę: prawicową czy lewicową. Tym niemniej jestem przekonany, że prawdziwa literatura przekracza podziały polityczne. Świat jest bowiem znacznie bardziej skomplikowany niż dychotomia „prawica – lewica”. A dobre książki opisują rzeczywistość, więc musi tę złożoność świata uwzględniać. Wydaje mi się, że wartość literatury jest często funkcją jej czułości na niuans, detal, odcień.

Czyli dobry pisarz rezygnuje w swojej twórczości z zaangażowania na rzecz jakiejś zobiektywizowanej wizji?


Nie wiem, czy musi rezygnować. Musi jednak umieć przekroczyć własny światopogląd, przekroczyć samego siebie, zdystansować się od własnego stanowiska, własnej kondycji. Chodzi o krytyczną refleksję nad obrazem świata, w który się wierzy. To jest jak z naszą cywilizacją, powiedzmy, euro-atlantycką, która ciągle jeszcze występuje w roli jakiegoś kulturowego hegemona względem reszty świata, gdyż chyba jako jedyna cywilizacja zdolna jest samej sobie nieustannie zaprzeczać. Tym się różni od innych cywilizacji, że poddaje samą siebie w wątpliwość i do samej siebie ma dystans. Stąd, jak mi się wydaje, bierze się jej twórczy potencjał.

Czy to miara dojrzałości?


Tak. Człowiek, wchodząc w dorosłość, poszukuje czegoś, co mu wyjaśnia i porządkuje świat, a więc światopoglądu. Ponieważ podaż światopoglądów jest duża, więc zawsze jakiś można sobie wybrać. I można później przy nim zostać, już na zawsze, można go też na różne sposoby przekraczać, poddając swoje przekonania w wątpliwość. Nie po to, żeby je zastąpić innymi, lecz by zdobyć się na dystans do rzeczywistości i do samego siebie. Jeśli człowiek się z tym pogodzi, wówczas zaczyna się jakaś przygoda ze światem, z życiem. I tu dochodzimy do różnicy między literaturą a propagandą. Propaganda, nawet literacka, ma funkcję perswazyjną. Dla wzmocnienia perswazji jej obraz świata musi być czarno-biały, dla łatwiejszego utożsamienia się z bielą. Zaś literatura jako taka nie przekonuje do niczego, niczego nie perswaduje. Literatura jako taka mówi jakąś prawdę o świecie, której nie da się wyrazić inaczej, dyskursywnie, i aby tę prawdę powiedzieć, potrzebuje niuansu i wątpliwości.

Aktualne wydanie Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl.

Wstępniak

Materiał Partnera

Polacy coraz częściej kupują online. Co ich przekonuje do tej formy zakupów?

Kupujemy na potęgę. Rynek dóbr konsumenckich rozwija się dynamicznie, a my – konsumenci – podążamy za najnowszymi trendami. Kupujemy nie tylko więcej, ale i korzystając ze znacznie...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Piotr BOŻEJEWICZ

Może i koniec, ale nie świata

• TAKO RZECZE [P] •Skoro Obama nawet w części nie okazał się takim cudotwórcą, jak przepowiadali eksperci, to czemu Trump miałby być taki groźny, jak go malują ci sami ludzie?

Ewa Bednarz

Kredyt z plastiku

Tylko część banków decyduje się na wydawanie przedsiębiorcom kart kredytowych. Znacznie chętniej oferują im dużo kosztowniejsze karty obciążeniowe