Stasiński będzie się spierać ze Stasińskim
Jak radośnie napisał prawicowy bloger, dostałem w skórę w przedostatniej „Loży prasowej”. Zaiste, tak było…
Taka łaźnia to dobra okazja do refleksji. Mniej mnie dziwi Piotr Stasiński. Pokrzykujący, z rozmysłem nieuprzejmy. Wrzucający nonsensowne insynuacje – choćby o „Rzeczpospolitej”, rzekomo dotowanej od lat przez państwo – w taki sposób, że w ogólnym rozgardiaszu nie sposób na nie odpowiedzieć.
Taka to już szkoła. Wicenaczelny „Wyborczej” ochrzania tak polemistów za każdym razem. Można by rzec: „nic osobistego”.
Bardziej dziwią organizatorzy tego programu w TVN24, którzy układają gości w proporcjach 3:1 (ta trójka to zwarty blok), a potem nie tylko dopuszczają do zakrzykiwania „rodzynka”, ale w tym zakrzykiwaniu uczestniczą. Jednak czy i temu należy się dziwić?
Jeszcze ze dwa lata temu można było mieć wrażenie, że rozmaite programy w TVN24 nastawione są na widowisko, starcie, dramaturgię. Gwarantuje je między innymi względna równorzędność stron – co to w końcu za spektakl czyjeś zakrzykiwanie? Nie tylko w „Loży Prasowej”, ale na przykład w śp. „Skanerze Politycznym” zapewniano dramaturgię odpowiednim składem i prowadzeniem. Nie zawsze, ale na ogół.
To zanika definitywnie. Można się w tym dopatrywać siły realiów: mapa mediów jest, jaka jest. Niechęć do uczestniczenia w antyprawicowych wrzawach sytuuje na marginesie. Dedykuję to tym, którzy twierdzą, że ta mapa wykazuje pełną symetrię sympatii.
To też wynika z zawsze dużego, a jednak wciąż narastającego zaangażowania mediów elektronicznych po jednej ze stron (walka klasowa nasila się wszak z budową socjalizmu). Ale też taka jednoznaczna stacja trafia w ducha epoki.