Gracz z innej planety
Zdecydował się wypłynąć na nieznane sobie wody natychmiast, bo jest głodny sukcesu. Kłopot w tym, że sukces Jarosława Gowina jest bardziej w rękach Donalda Tuska niż w jego własnych
Zniknął, zamknął się w ministerstwie, pracuje nad nową koncepcją. Mowa o Jarosławie Gowinie, od kilku dni ministrze sprawiedliwości.
Donald Tusk dał mu ledwie kilka godzin na decyzję, czy chce wejść do jego rządu, i Gowin się zgodził. Ale dopiero teraz ten miękki, obecny w życiu publicznym głównie poprzez media polityk poczuje na własnej skórze, co to jest walka na śmierć i życie. Walka z przeciwnikami, z oporem materii i nade wszystko z czasem.
Przemądrzały Gowinie!
Gowin wie to i ma gotowy pomysł, od czego zacząć. W jego ministerstwie już pracuje zespół, który szykuje pakiet zmian deregulacyjnych, czyli skasowanie lub uproszczenie wielu przepisów gospodarczych. Jego najbardziej znanym członkiem jest Mirosław Barszcz, minister budownictwa w ekipie Jarosława Kaczyńskiego i współtwórca programu PJN. Akurat te prace są mocno zaawansowane. Barszcz praktykujący ostatnio jako adwokat ślęczał nad nimi od dawna. A i sam Gowin organizował jako poseł nieformalne narady z ekspertami.
Dwa inne zespoły mają pracować nad uproszczeniem procedur sądowych i nad otwarciem różnych, w sumie aż 373 zawodów, nie tylko prawniczych.
Zwłaszcza w tej ostatniej dziedzinie przed Gowinem znacznie więcej wyzwań . Tu gotowych projektów brak. A ponadto i przy deregulacji, i przy rozbijaniu korporacji nie wszystko zależy od tego ministra. – Klucz znajduje się w różnych resortach, choć naturalnie można powoływać zespoły międzyresortowe – zauważa poprzednik Gowina Krzysztof Kwiatkowski.
Należy się spodziewać oporu najrozmaitszych lobbies. Pytanie, jak mocno wesprze Gowina premier. Na konferencji prasowej wychwalał go jako człowieka o „pozytywnej szajbie”, choć można się też było doszukać w tej uwadze ironii: przemądrzały Gowinie, tyle czasu mnie zamęczałeś, że nic nie robię, sam pokaż, co potrafisz.