Nielegalna walka z kierowcami
„Nie widzisz, ośle, że tu trawa rośnie?”, „Po co skrobać? Lepiej dobrze zaparkować” – takie naklejki znajdują na autach kierowcy z miast w całej Polsce. Mieszkańcy sami wymierzają sprawiedliwość
Małgorzata Krężlewicz - Dzieciątek, Konrad Majszyk
Trudne do usunięcia naklejki przeciw piratom parkingowym hurtowo zamawiają piesi. Przyklejają je na zewnętrznym lusterku – tutaj drapać jest najtrudniej.
– Nie nadążamy ich drukować i rozsyłać. Nasi klienci mają od 14 do 60 lat. Są sfrustrowani bezsilnością straży miejskiej. Najwięcej kupują ludzie z dużych miast – mówi Łukasz Czaczkowski z firmy ProLabel.
– Zainteresowanie naklejkami stale rośnie, bo kierowcy robią się coraz bardziej bezczelni. Zostawiają auta na przystankach, pasach ruchu – mówi założycieli strony www.parkujezglowa.pl, który chce pozostać anonimowy..
Wśród licznych wzorów naklejek są grzeczne sugestie: „Po co skrobać? Parkuj z głową!”, ale też groźby: „Następnym razem uszkodzę ci maskę. Dosłownie lub w przenośni”. Na rynku są naklejki z porównaniami właściciela pojazdu do łosia, krowy albo buraka.
W branży naklejkowej dominuje wątek falliczny. Bo porównywanie źle parkującego kierowcy do narządu płciowego ma go dodatkowo ukarać i upokorzyć. – A przede wszystkim zmusić do drapania. Nikt nie będzie chciał jeździć po mieście z czymś takim na szybie. Straż miejska nie przyznaje punktów karnych? My w takim razie przyznajemy „karne fallusy” – usłyszeliśmy w jednym z parkingowych portali.
– Czasami mam ochotę użyć takiej naklejki. Ale nie robię tego – zastrzega rzecznik Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie Adam Sobieraj. – Kierowcy się rozzuchwalili. Tylko słupki mogą ich powstrzymać przed parkowaniem na chodniku, chociaż też nie zawsze.
– Naklejki są też obecne w Krakowie. Można je zobaczyć np. na parkingach centrów handlowych, gdzie kierowcy blokują miejsca dla niepełnosprawnych – mówi Piotr Hamarnik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie. Duże partie naklejek zamawiają wspólnoty mieszkaniowe i zarządcy budynków. Oficjalnie nie mają prawa tego robić, więc naklejki rozlepiają „nieznani sprawcy”.
– A gdzie mam niby parkować? Miejsc postojowych jest za mało, a władze Warszawy nie budują np. podziemnych parkingów w centrum – mówi zawodowy kierowca Jacek Jurczyński.
Przeciwko budowie nowych parkingów w centrum jest prof. Wojciech Suchorzewski z Politechniki Warszawskiej, współtwórca polityki transportowej miasta. Według niego uruchamia to zjawisko „ukrytego popytu” – zachęca kolejnych kierowców do wjazdu do miasta.
– Parkujący wbrew przepisom powinni ponieść karę, ale oklejanie aut to wandalizm. Radzę dzwonić po mundurowych, a nie bawić się w samosąd – mówi rzecznik straży miejskiej w Gdańsku Tomasz Sikanowicz.
– Jeśli złapiemy kogoś na oklejaniu samochodów, poniesie konsekwencje – ostrzega Katarzyna Dobrowolska ze straży miejskiej w Warszawie.
Usuwanie naklejek może oznaczać uszkodzenie lakieru albo porysowanie szyby. To niszczenie mienia. Dlatego może być ścigane z art. 124 Kodeksu wykroczeń. W przypadku złapania sprawcy sąd może ukarać go grzywną, robotami społecznymi albo wymierzyć wyrok w zawieszeniu.