Z potworem w świat
Wampir to dziś idealny przyjaciel na smutne dni
Ten fenomen doczekał się setek artykułów, a leksykon Kamila Śmiałkowskiego o wampirach melodramatycznych i komediowych przyjemnie się czyta. Wśród filmowych opowieści o krwiopijcach są znakomite dziełka – od „Zagadki nieśmiertelności” z Catherine Denevue po „Nieustraszonych pogromców…” Polańskiego. A zarazem cały nurt grzęźnie na manowcach. Widziałem już nawet film, w którym wampiry były ofiarami nietolerancyjnego doktora van Helsinga. W dodatku zaczęto zanudzać nas ich rozterkami. I pozbawione tajemniczości jęły blaknąć jak w zabójczym słońcu.
W Canal Plus zerknąłem na „Pozwól mi wejść” Matta Reevesa. To remake szwedzkiego kameralnego horroru, ten jest z kolei adaptacją głośnej powieści Lundquista. Wszystkie te dziełka są reklamowane jako ambitne. Niby horror, a opowieść o samotności nastolatków. Nie mam nic przeciw mieszaniu gatunków. A jednak ogarnęła mnie irytacja. Filmik o chłopcu, który zaakceptował równie jak on wyobcowaną dziewczynkę, nie dziwiąc się temu, że zagryzła na jego oczach człowieka, a potem cały tłum, ma morał. Nie tylko dziwność i inność zostają podniesione do rangi cnoty (co mogę zrozumieć). To jest film afirmujący pogodzenie się ze złem – w imię walki z samotnością.