W krainie bałwanów
Wyznawców Bronisława Geremka nie interesuje prawda historyczna. Wiedzę o nim ma zastąpić jego kult, a ujawnienie dokumentów mogących go naruszyć piętnowane jest jako obrazoburstwo
Wyemitowanie w programie Jana Pospieszalskiego „Bliżej” szyfrogramu z 27 listopada 1981 r. autorstwa Horsta Neubauera, ambasadora NRD w PRL, wywołało burzę. Dokument ten zawierał relację Stanisława Cioska, odpowiedzialnego za kontakty z „Solidarnością”, z rozmowy z Bronisławem Geremkiem – jednym z najważniejszych wówczas doradców związku.
„Nie wierzyłem własnym uszom” – miał mówić Ciosek. „Geremek oświadczył, że dalsza pokojowa koegzystencja między »Solidarnością« w obecnej formie a socjalizmem realnym jest niemożliwa. Konfrontacja stała się nieuchronna. Wybory do rad narodowych muszą zostać przesunięte. Aparat »Solidarności« musi zostać zlikwidowany przez państwowe organa władzy. Po siłowej konfrontacji »Solidarność« mogłaby na nowo powstać, ale jako rzeczywisty związek zawodowy bez Matki Boskiej w klapie, bez programu gdańskiego, bez politycznego oblicza i bez ambicji sięgnięcia po władzę. Być może – kontynuował Geremek – tak umiarkowane siły jak Wałęsa mogłyby zostać zachowane. Po konfrontacji nowa władza państwowa mogłaby w innej sytuacji politycznej kontynuować procesy demokratyczne. Nie mogę jeszcze ocenić, czy Geremek mówił tylko we własnym imieniu i czy jego zdanie jest reprezentatywne. Jego postawa z pewnością nie jest podzielana przez Kuronia i Modzelewskiego”.
Pierwsza jak zwykle hasło do nagonki rzuciła „Gazeta Wyborcza” z powodu cytowanego dokumentu, porównując program Pospieszalskiego do rynsztoka. Uczynił to główny specjalista w tej dziedzinie – niejaki Wojciech Czuchnowski.
Fundacja Bronisława Geremka, oburzając się na „łamanie elementarnych standardów dziennikarskich”, „dyfamacje” i „oszczerstwa”, domagała się wyciągnięcia konsekwencji wobec autora programu. Nawiasem mówiąc, na stronie fundacji przeczytałem, jak to w tym samym programie miałem podobno stwierdzić, że Geremek jest odpowiedzialny za masakrę w kopalni Wujek. Trudno wyobrazić sobie bardziej groteskowe przeinaczenie, ale dla osób czytających tylko „właściwe” teksty uchodzić pewnie zacznie za fakt.