Liberalny hegemon. Niemcy
Ostatnia faza kryzysu finansowego spowodowała, że do świadomości Polaków, a także innych Europejczyków dotarło, jak bardzo dominującym państwem na Starym Kontynencie jest nasz zachodni sąsiad
Powojenny porządek międzynarodowy w „zachodniej” części świata można opisać jako łagodną, liberalną hegemonię jednego mocarstwa – USA. „W liberalnym ładzie hegemonicznym reguły są negocjowane, podporządkowanie się jest oparte na zgodzie. (...) Słabsze i drugorzędne państwa mają możliwość głosu, a ich zgoda, by operować w ramach ładu jest oparta na gotowości państwa dominującego, by się powściągać i sprawować swoją władzę oraz przywództwo, kierując się dobrem ogólnym. W swej najbardziej rozwiniętej formie liberalnej ład hegemoniczny jest oparty na regułach prawa” (G. John Ikenberry, „Liberal Leviathan”, Princeton and Oxford 2011, s. 83).
Unia Europejska nie miała być oparta na takim modelu. W Europie już nie miało być żadnego hegemona, nawet liberalnego. Równorzędne, suwerenne państwa oddawały Unii cząstkę swojej suwerenności, by nią wspólnie zarządzać. Twierdzono nawet, że UE likwiduje politykę w dotychczasowym sensie – tę opartą na interesach, na konflikcie i rywalizacji. Dawna władza polityczna miała się przekształcić w sieć wzajemnych zależności, w której zaniknąć miały narodowe przeciwieństwa i „substancjalne” państwa, a więc również kandydaci na hegemonów. Wiele mówiono też o połączeniu jedności i różnorodności, a więc o takiej jedności, w której zachowana zostanie różnorodność i w której obowiązuje zasada pomocniczości.