Nagi król
Z profesorem Arnulfem Baringiem, historykiem, politologiem, jurystą i autorem książkowych bestsellerów
Witamy w zjednoczonej Europie błaznów” – zaczął swe wystąpienie na niedawnym „Forum Wolność 2011” pański kolega, politolog Erich Weede. Rządzą nami błazny?
Naturalnie. Ostatnio wpadła mi w ręce książka „Czy Niemcy poniosą klęskę?”, którą napisałem 15 lat temu, i muszę powiedzieć, że przez trzy dni chodziłem dumny jak paw, bo przepowiedziałem w niej wszystko, co dziś przeżywamy.
I dlatego w najnowszej książce pt. „Koniec z wyprzedażą” ogłosił pan „smutny upadek unii” i oskarżył Merkel o „bezwarunkową kapitulację przed duchem czasu”?
To dwie różne sprawy. Tylko ślepy nie widzi, że nie da się utrzymać Unii w obecnej formie. Jej dzisiejsze problemy wynikają z okoliczności, w których powstawało euro. Siłami napędowymi był wtedy po części francuski szantaż – prezydent Mitterrand chciał możliwie najgłębiej wtopić zjednoczone Niemcy w europejskie struktury – a po części idealizm kanclerza Kohla. Już wtedy było jasne, że nie pójdzie dobrze, bo euroidealizm nie przystawał do rzeczowego rozumowania o gospodarce i polityce finansowej. Przeoczono wiele zależności, notabene nie tylko tych, którymi rządzi się ekonomia. Po dziesięciu latach od wprowadzenia wspólnej waluty widać, że ten cały kram się chwieje. Dawne błędy ma teraz zrównoważyć pośpiesznie sklecona unia fiskalna. To nonsens, takiego wymuszonego jednoczenia nie akceptuje żaden naród Europy, w tym nasz. A moja krytyka Merkel dotyczy głównie jej polityki wewnętrznej i braku wyrazistego profilu CDU.
Czyli koniec z mrzonkami o „wspólnym domu Europy”?
Widzę co najwyżej wspólne osiedle blisko położonych domków, w których każdy troszczy się o swoje i nie zaniedbuje sąsiedztwa. Wspólny dom Europy i wspólna waluta były od początku fantasmagoriami, a obecne działania skazane są na porażkę. Ci, których miałyby objąć nowe zmiany i unia fiskalna, musieliby być szaleńcami, aby się na nią zgodzić. Poza tym takie procesy wymagają czasu, co widać na przykładach traktatów z Maastricht i Lizbony. Ratyfikacja w całej Europie trwa lata, tymczasem kryzys euro i konfrontacja z nowymi trudnościami postępuje relatywnie szybko. Ale nawet jeśli unia fiskalna zostanie przyjęta, znajdziemy się w fatalnym położeniu.
Minister Sikorski widzi w niej akurat ratunek dla wspólnej waluty i całej wspólnoty jako przyszłej federacji. Według prof. Gerda Habermanna (renomowanego filozofa i publicysty – przyp. red.) stany zjednoczone Europy nie są ani pożądane, ani do zrobienia. Który pogląd jest panu bliższy?