Co dalej...
Z in vitro?
Dowiemy się tego prawdopodobnie już na początku roku. Podobne projekty ustaw do Sejmu zgłosiły już Ruch Palikota i SLD. Można uznać to za początek ofensywy ideologicznej, w której będą się licytowały obie partie lewicy. Szeroko rozumiana sfera kultury obok integracji europejskiej będzie stanowiła pole bitwy politycznej w obecnej kadencji parlamentu.
W Sejmie leżą już dwa projekty ustaw autorstwa PiS, które nie dopuszczają in vitro. RP i SLD domagają się tej metody dla każdego, także dla par homoseksualnych i samotnych kobiet. Finalna konfrontacja odbędzie się jednak między projektami PO: jednym w wersji obecnego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina i drugim
– Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Obie akceptują in vitro, z tym że pierwsza zarezerwowana jest wyłącznie dla małżeństw i nie dopuszcza zamrażania „zapasowych” zarodków, druga zaś to dopuszcza i oferuje tę metodę wszystkim parom heteroseksualnym. Pierwotnie to Gowin delegowany został przez premiera do przygotowania ustawy w tej kwestii. Gdy jednak Tusk zorientował się, że media są niechętne bardziej konserwatywnemu podejściu krakowskiego posła, zlecił Kidawie-Błońskiej przygotowanie jej zasadniczo odmiennej wersji.