Co dalej...
Z prawami obywateli?
Jeśli ktoś zaczął wątpić w wielką troskę Donalda Tuska o Polki i Polaków, o to, by żyło nam się godnie i dostatnio, ten bez wątpienia jest głuchy i ślepy. Wielkie ucho państwa naszego premiera wsłuchuje się bowiem bardzo dokładnie we wszystkie problemy rodaków. O skali zainteresowania ludzkimi sprawami świadczy dobitnie liczba sprawdzonych w 2010 r. billingów – służby pana premiera sięgnęły aż milion trzysta tysięcy razy po wykazy rozmów obywateli, oczywiście bez ich wiedzy oraz bez żadnej kontroli sądowej.
W Polsce policja i służby specjalne mogą podsłuchiwać obywateli, kiedy chcą, gdzie chcą i jak chcą. Można podsłuchiwać lekarzy, adwokatów, prokuratorów, dziennikarzy i wszystkich innych. Dziennikarzy choćby dlatego, że próbowali ustalić przyczyny katastrofy smoleńskiej, zwykłego obywatela choćby za to, że zapalił świeczkę w niewłaściwym miejscu.
Z raportu Komisji Europejskiej wynika, że Polacy są najbardziej podsłuchiwanym narodem w Unii Europejskiej. Donald Tusk, rozpoczynając swoje rządy, zapewniał, że Polska już wkrótce stanie się państwem dobrobytu, zaufania i bezpieczeństwa oraz przestrzegania praw obywateli. Pierwszą z tych obietnic obalił brak reform i kryzys, drugą – katastrofa smoleńska, a załamanie trzeciej jest konsekwencją upadku dwóch poprzednich. Dlatego rząd Tuska chce wiedzieć wszystko o Polakach, bo tylko wtedy może nimi manipulować i dzięki temu utrzymać się przy władzy.