Retrorymów selektor
Braci Waglewskich hołd dla pionierskich czasów rapu
A więc Fisz i Emade postanowili ostentacyjnie cofnąć się w czasie do ery brokatu, kompromitujących fryzur i gryzących w oczy kolorów. Proszę jednak nie spodziewać się wzdychania w stronę Duran Duran, Tears for Fears czy A-Ha. Drugiego Hurts szczęśliwie nie będzie, artystów interesują bowiem surowy, ascetyczny bit, przesterowane sample, gęsty skrecz i obłożone pogłosami wokale. Chcą po latach przypomnieć pionierskie czasy rapu, a zarazem uzyskać dyplom szkoły producenckiej im. Ricka Rubina.
Są uczniami pilnymi i wybitnie uzdolnionymi, szerokie horyzonty nie pozwalają usiedzieć im w miejscu. Im dłużej ze „Zwierzęciem bez nogi” obcujemy, tym sprawniej subtelna melodia przedziera się przez rumor, a toporność sprzed paru dekad ulega ciepłym, jazzującym brzmieniom z początku lat 90. Po prostu fascynacja Beastie Boys i Run-D.M.C. ustępuje miejsca miłości do A Tribe Called Quest.