Propagandziści przepędzili inżynierów
Z Czesławem Bieleckim, architektem, politykiem, w czasach PRL opozycjonistą
Rozmawiają Jacek i Michał Karnowscy
Nie będzie jednak w Polsce superszybkich kolei, choć wydaliśmy już na plany kilkadziesiąt milionów złotych. Minister infrastruktury Sławomir Nowak orzekł ironicznie, że to były tylko marzenia… kolejarzy. Zdziwiło to pana?
Nie zdziwiło. Pewien Polonus, reemigrant do Polski pochodzący z niepodległościowej rodziny, podzielił się ze mną po kilku latach transformacji takim oto spostrzeżeniem: w Polsce można przewidzieć, jaki będzie stan rzeczy za trzy lata czy pięć, np. że wejdziemy do NATO, a potem do Unii. Ale zupełnie nie wiadomo, co będzie za kilka tygodni czy miesięcy. Ten stan towarzyszy nam do dzisiaj.
III RP nie jest zdolna do żadnych większych projektów?
Precyzyjnie mówiąc: władza nie jest zdolna. Rząd, Sejm, politycy nie są w stanie myśleć dalej niż na sześć tygodni. To jest granica emocjonalnego identyfikowania się z podawanym terminem.
Przykład?
Proszę bardzo. Kiedy premier Tusk w roku 2008 zapowiedział termin wejścia Polski do strefy euro na rok 2011, to wiadomo było, że to nic nie znaczy. Ta perspektywa jest dla niego niedostępna. To poza jego myśleniem i emocjami.
Co zawodzi?
Na pewno nie Polacy. O wielkich projektach nigdy nie decyduje większość, ale zawsze elity i jednostki zdolne do wyobrażenia sobie tej dalszej przyszłości. Zauważmy – jeden z niewielu wielkich projektów, jaki wdrożono po 1989 r., to reformy Leszka Balcerowicza, wprowadzone dzięki sile woli i wizji jednostki wybitnej. Poza tym nie zrealizowano ani jednego wielkiego projektu. Jeśli nawet je zaczynano, jak w przypadku reformy ubezpieczeń społecznych, to po kilku pierwszych ruchach grzęzły w niemożności. Podobnie z prywatyzacją szkolnictwa wyższego, wdrożeniem w tej dziedzinie mechanizmów konkurencyjnych. Coś tam zaczęto, a potem to zarzucono. Efekt? Od wielu lat najlepsze polskie uczelnie wyższe nie wchodzą do listy 300 najlepszych na świecie. I tak dalej.
I wszystkim z tym dobrze.
No jednak nie wszystkim, bo inaczej byśmy, panowie, nie rozmawiali.
Ale mamy poczucie osamotnienia.
No to jest nas już trzech.