Redakcje są tam, gdzie jesteśmy my
Mordowanie dziennikarstwa przez układanie się z władzą plus rewolucja technologiczna. W takich warunkach zaczyna kiełkować nowy trend: iPhoneJournalism
IPhoneJournalism. Szukam lepszego słowa, ale nie go znajduję. To – najkrócej – niewielkich rozmiarów materiały dziennikarskie: zapisy wideo, zdjęcia, kilkuzdaniowe wpisy powstające na smartfonach (nowoczesnych telefonach stanowiących już dziś 70 proc. aparatów telefonicznych kupowanych w Polsce).
IPhoneJournalism to wiadomości trafiające błyskawicznie do odbiorców posiadających smartfony, laptopy, iPady, komputery stacjonarne i ekrany telewizorów podłączone do Internetu (we Francji już jedna trzecia telewizorów może omijać pośrednictwo tradycyjnych nadawców medialnych). Wiadomości błyskawicznie znajdujące swoje miejsce w tysiącach aplikacji, popularyzowane („wykopywane”, „lajkowane”, „re-Twittowane”). Bez tradycyjnych redakcji, tradycyjnych wydawców, tradycyjnych koncernów medialnych.
IPhoneJournalism to informacje i obrazy z pierwszej ręki. Autentyczne, z pasją, z dobrą i prawdziwą opowieścią.