Podsłuchane pod drzwiami
Bartek, odłóż papierosa. Po pierwsze, tu się nie pali, chyba że cygara, a po drugie, co to za minister zdrowia, który pali? Miałeś rzucić.
Wiem, Donald, wiem, ale jak tu nie palić?! Ty wiesz, co ja tam mam?! To jest nielichy burdel. To, co ta… co ona tam mi zostawiła…
Bartek, przystopuj. Ewa może nie jest najmądrzejsza, ale można na niej polegać.
Może w tym swoim Szydłowcu to ona się sprawdzała, ale…
Bartek, ustalmy zasady. Na razie to ty jesteś nowy. I ty masz pokazać, że jesteś coś wart. Tymczasem mogę cię pochwalić: w czasie konferencji się nie spociłeś, a to już coś. Pamiętasz Zbycha…
Pamiętam. Ale Donald, ja nie jestem cudotwórcą. Ja śpię trzy godziny na dobę, telefon mi się przykleił do ucha, a przedwczoraj, jak zachciało mi się pójść do sklepu, to mnie jakaś staruszka chciała pobić laską, że niby ona już teraz umrze bez tanich leków.
Widzę, że musisz jakiś trening psychologiczny przejść. Odezwij się potem do Pawła, on ci poleci dobrego trenera. Twardym trzeba być, nie miętkim. No, dosyć tego narzekania. Od narzekania to jest Kaczor. A my jesteśmy od mówienia, że jest dobrze. Idź już, Kasia musi zrobić jakieś badania, obiecałem, że ją podrzucę z lotniska do szpitala na Wołoską. Przecież nie będzie dziewczyna stać w kolejce do doktora, zwłaszcza że kupiła jakieś nowe kozaczki i ma umówioną sesję foto na swojego bloga.