
Endecy nie tak bezgrzeszni
Nie jestem za wyklinaniem endeckiej tradycji. Ale bawi mnie jej idealizowanie w imię aktualnych potrzeb, a Rafał A. Ziemkiewicz tak właśnie robi
Rafał A. Ziemkiewicz postanowił walczyć z czarną legendą endecji. Najpierw wygłosił laudację na cześć Obozu Narodowo-Radykalnego („Uważam Rze” nr 44/2011). Dwa tygodnie później, w cyklu dotyczącym historii alternatywnej, namalował sielankową wizję Polski rządzonej przed wojną przez narodową demokrację („Uważam Rze” nr 46/2011).
Aby dowieść zgodności preferencji endeckich z własnymi wizjami posunął się do gołosłownych sugestii, że Polska pod kierunkiem tamtego obozu – przecież antyniemieckiego i bardziej niż sanacja przywiązanego do sojuszu z Francją – zdecydowałaby się w 1939 r. na współpracę z Hitlerem.
Akurat w tej sprawie jestem za endecją, a przeciw udziałowi Polski w antykominternowskim bloku. Spytam jednak: do jakiego stopnia żywa historia może być tworzywem do ugniatania w imię potrzeb ugniatającego?