Wachowskiego przypadki z SB
Jeden z najbliższych współpracowników Lecha Wałęsy, przewodniczącego „Solidarności” w 1981 r., a później najbardziej wpływowy współpracownik prezydenta. Mieczysław Wachowski. Dziś nieco zapomniany, ale wcale nie mniej tajemniczy
Zarzuty o współpracę z bezpieką wobec Mieczysława Wachowskiego padają już od 30 lat. Początkowo podejrzenia takie formułowali głównie działacze Wolnych Związków Zawodowych. Wśród oskarżających kierowcę i powiernika przewodniczącego „Solidarności” o związki ze Służbą Bezpieczeństwa znalazł się też – co warto dziś przypomnieć – Jacek Kuroń.
Uważał on Wachowskiego za „specjalnego ochroniarza przydzielonego Wałęsie przez [Czesława] Kiszczaka”. Notabene powodem oskarżeń ze strony współzałożyciela Komitetu Obrony Robotników pod adresem bliskiego współpracownika Wałęsy były jego znajomość angielskiego oraz to, że o polityce „Solidarności” oraz jej uwarunkowaniach wypowiadał się „z dużym sensem i zrozumieniem rzeczy”… Na niekorzyść Wachowskiego miało ponadto przemawiać to, że zwracał się do milicjantów z drogówki takim tonem, iż ci go słuchali… A także inne, poważniejsze już argumenty, np. nagrywanie (bez wiedzy zainteresowanych) wydarzeń z udziałem Wałęsy czy prowadzenie notatnika z zapiskami dotyczącymi osób kontaktujących się i współpracujących z przewodniczącym „S”. O tym wszystkim przeczytamy w książce Pawła Rabieja i Ingi Rosińskiej „Kim pan jest, panie Wachowski”.