Szeptuchy z Podlasia
Wiedźmy, które posługują się czarną magią, i szeptuchy, które władają białą. Tak było dawniej. Dziś wiedźm już raczej nie ma. Ale te drugie wciąż leczą
Wosk na wszystkie lęki pomaga – mówi starsza kobieta, wrzucając zieloną maź do mocno nadgryzionego zębem czasu, wysłużonego garnuszka. Gotuje ją, ostrożnie miesza łyżką, a potem wlewa do naczynia z zimną wodą. I tak trzy razy. Później odmawia dziewięć modlitw, a młodemu mężczyźnie, w intencji którego je wypowiedziała, powinno zacząć wieść się lepiej. By zamówić taką posługę, wystarczy zaledwie zdjęcie. Nawet w telefonie.
Kolejna osoba, której staruszka z Parcewa chce tego dnia pomóc, to kobieta przychodząca do jej domu regularnie, od ponad dziesięciu lat. Najpierw długo rozmawiają. W końcu rozpoczyna się rytuał. Głowa uzdrawianej jest przykrywana białą chustą, a na jej czubku szeptucha kładzie zwinięte w kłębki kawałki lnu. Podpalone unoszą się do góry i gasną tuż pod sufitem. Im wyżej, tym lepiej, to symbolizuje odejście trosk i smutków. – Czy działa? Oczywiście, taki dar mam już od dziecka – zapewnia. – Przyjeżdżają do mnie ludzie z całej Polski, a nawet z zagranicy. Kto? A to różnie. Czasem studenci, żeby im egzamin lepiej poszedł, czasem ktoś, kogo trapi smutek albo kto ma problemy ze zdrowiem czy dziećmi.