Kryminał z psychodelicznym tłem
Trent Reznor stworzył muzykę do „Dziewczyny z tatuażem”. Czyżby szykował się do kolejnego Oscara?
Z demona industrialnego rocka i elektronicznego eksperymentatora Trent Reznor przekszałca się powoli w gwiazdę Hollywood. Stworzył soundtracki do „Urodzonych morderców” i „Zagubionej autostrdy”, w ubiegłym roku dostał Oscara i Złoty Glob za muzykę do „Social Network” Davida Finchera, w tym roku jest już nominowany do tej drugiej nagrody za „Girl with the Dragon Tattoo” według powieści Stiega Larssona. Ten ostatni film wszedł do polskich kin 13 stycznia jako „Dziewczyna z tatuażem”.
Reznor jako kompozytor muzyki ilustracyjnej ponownie błysnął. Podobnie jak w przypadku „Social Network” bez większego problemu udaje mu się wyjść poza niszę mrocznej elektroniki. W stworzonych wraz z Atticusem Rossem utworach idzie raczej w stronę psychodelicznego kolażu niż industrialnej dosadności. Długie, pozornie spokojne soniczne tło nieustannie faluje, drży, wibruje... Jakby nawet najbardziej liryczne i delikatne fragmenty zapowiadały jakieś dramatyczne tąpnięcie. I istotnie zapowiadają – bądź co bądź jest to ścieżka dźwiękowa do skandynawskiego kryminału, przefiltrowanego przez mocno wykręconą wyobraźnię Davida Finchera. W tych właśnie ekspresyjnych momentach, kiedy tempo filmu nabiera impetu, w Reznorze odzywają się metalowo-industrialne atawizmy: pojawia się mocna, agresywna elektronika, może nie aż taka jak w Nine Inch Nails, ale niepozostawiająca wątpliwości, że komponował je ten sam człowiek.
Co ciekawe, wcale nie są to najlepsze momenty na płycie. Reznor drapieżny jest Reznorem przewidywalnym. Reznor stricte ilustracyjny jest Reznorem eksperymentującym. Spokojna większość materiału jest pełna instrumentalnych detali, elektroakustycznych zabaw brzmieniem czy po prostu inteligentnego stopniowania dramaturgii. Może nie aż tak inteligentnego, by ową dramaturgię utrzymać przez trzy godziny trwania materiału, ale taka sztuka mogłaby udać się bardzo nielicznym.
Czas trwania jest więc największym mankamentem „Girl with the Dragon Tattoo”, niespecjalnie wypadł też cover „Is Your Love Strong Enough” Bryana Ferry’ego, choć już „Immigrant Song” Led Zeppelin brzmi nieźle. W każdym razie pod względem kompozycji czy plastycznej wyobraźni Reznor udowodnił kolejny raz, że jest kimś znacznie więcej niż tylko gwiazdą rocka.