Kobiety, którym ze śmiercią jest do twarzy
W kinie
Obawy, że w Hollywood pierwsza część bestsellerowej trylogii „Millennium” Stiega Larssona zamieni się w papkę dla nastolatków, okazały się więcej niż płonne. „Dziewczyna z tatuażem” Davida Finchera przyspiesza puls widza już od czołówki, dzięki „Immigrant Song” Led Zeppelin, i trzyma napięcie do napisów końcowych, gdy słyszymy „Is Your Love Strong Enough” Bryana Ferry’ego w interpretacji How To Destroy Angels – projektu Trenta Reznora, który jest autorem soundtracku, o czym można przeczytać obok.
„Dziewczyna z tatuażem” to perfekcyjnie zrealizowany thriller, w którym na pierwszym planie są ludzie, a nie zbrodnia. Daniel Craig – aktor fenomenalnie „fizyczny” i zdolny do przekazywania najmniejszych niuansów – jako dziennikarz Mikael Blomkvist, i Rooney Mara, naprawdę niezła w roli silnej Lisbeth Salander, tworzą przekonującą parę współpracowników na dobre i złe. Nakręcony głównie w Szwecji obraz ma same bezbłędne kreacje, nawet trzecioplanowe. Lisbeth, jedna z najbardziej interesujących postaci kobiecych w literaturze i kinie ostatnich lat, nie patyczkuje się w wymierzaniu sprawiedliwości. Wiemy, że nie zawahałaby się zabić, kiedy uważałaby, że ktoś nie zasługuje, by żyć, bo niszczy innych.
Marian, pielęgniarka pracująca na szpitalnym oddziale dla umierających na raka w „Code Blue” Urszuli Antoniak, nagradza śmiercią swoich pacjentów. Nasza rodaczka mieszkająca od niemal ćwierć wieku w Holandii zrealizowała film jeszcze odważniejszy od „Nic osobistego” sprzed trzech lat. Wzięła na warsztat temat najtrudniejszy i najbardziej kontrowersyjny – śmierć jako ostatnie tabu, strach i fascynację śmiercią oraz związane z nią zachowania i rytuały społeczne. W scenariuszu wykorzystała opowiadanie Jacka Lenartowicza, miłości swojego życia, który w jej przybranej ojczyźnie pół roku umierał na raka mózgu.
Prawie półtora roku od „Jestem miłością” znowu oglądamy androgyniczną Tildę Swinton w głównej roli – i tu także nominacja do Złotego Globu – w „Musimy porozmawiać o Kevinie” Lynne Ramsay. Eva jest ożywczo inną matką, matką niedoskonałą, a przez to najprawdziwszą z prawdziwych. Nie ukrywa, że przeżywa wewnętrzne katusze przez syna, od dzieciństwa przejawiającego psychopatyczne skłonności. Przygnębia ją to i wkurza. Kevin jest jednostką niereformowalną, złą do szpiku kości. Na kilka dni przed 16. urodzinami dokonuje strasznej zbrodni. Ostatnia scena filmu przypomina finał „Dziecka Rosemary” Polańskiego. Triumfują biologiczny instynkt i bezwarunkowe współczucie. Eva również nie potrafi odwrócić się od potwora. Widzi w nim cząstkę siebie, jak każda matka w swoim dziecku...