Okazja jest niebywała, a raptem takiego wała. Sorki za zbyt knajacki język, ale czasem gdy się coś zrymuje na poczekaniu, żal się z tym rozstać. Natchnęło i tyle. A to w związku z jubileuszową promocją na pewnej stacji paliwowej, która świętuje właśnie 20. rocznicę obecności na rynku polskim.

Wystarczy zatankować 25 l i jest szansa na cenne nagrody – samochody (20 sztuk) i mnóstwo dóbr konsumpcyjnych od telewizora po hot doga albo skrobaczkę do szyb. No żyć, nie umierać, a w zasadzie tankować, alleluja i do przodu. Można też otrzymać zdrapkę z tajemniczym napisem: „Wygrałeś 50 punktów Payback”. Co to może być? Pewnie coś ekskluzywnego.

Nic prostszego, tylko wejść na stronę internetową loterii i się poinformować. Emocje rosną z minuty na minutę. E tam, z sekundy na sekundę. Dochodzimy wreszcie do odpowiedniego punktu regulaminu i… „1 120 000 (jeden milion sto dwadzieścia tysięcy) nagród w postaci 50 punktów Payback o wartości 0,50 zł brutto każda nagroda”.

Wczytujemy się jeszcze raz i jeszcze raz, i jakbyśmy się nie wczytywali, wychodzi na to, że wygraliśmy 50 gr. Przecieramy oczy ze zdziwienia, a niektórzy nawet z wrażenia zapominają przy tym zdjąć patrzałki. I teraz nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać, czy wnerwić, czy kląć, czy przykopać w krzesło? Nie wiadomo. No za durnia mają czy jak? Wygrywa się los na wspaniałej loterii, wspaniałego koncernu z okazji jakże ważnej rocznicy i człowiek się czuje wyrolowany. Po lekkim ochłonięciu można zadzwonić na infolinię, żeby się upewnić, jak sprawy wyglądają.

No i się upewniliśmy – można zbierać punkty. Rewelacja! Promocja trwa od 9 listopada do 24 stycznia, czyli 77 dni, tankując codziennie 25 l, po dajmy na to średnio 5,50 zł, czyli becelując, płacimy 10 587,5 zł i mamy szansę wyhaczyć 77 razy po 50 gr, czyli 38,5 zł. Pod warunkiem że za każdym razem wygramy 50 punktów Payback. Tak… przywieźli nam perkal i korale. Jedno, co człowieka pociesza, to to, że jest w gronie jednego miliona stu dwudziestu tysięcy szczęśliwców (artykuł nie zawiera produktów lokowanych).