Spór o dwie Polski
Cel jest wspólny: uczynienie z Rzeczypospolitej państwa podmiotowego i praworządnego, ale drogi do tego celu różnią się zasadniczo
W optymistycznej wersji spór o sensowność tworzenia „państwa równoległego” czy o „drugi obieg” jest tylko sporem o taktykę. Być może w niektórych jego wersjach tak jest faktycznie. Wszak nie możemy mówić o podziale zero-jedynkowym. Po obu stronach są ludzie o różnej temperaturze poglądów.
Gdy jednak poczytać teksty niektórych ważnych przedstawicieli grupy „drugoobiegowców”, trzeba dojść do wniosku, że to niestety spór znacznie bardziej zasadniczy. Niestety – ponieważ cel jest wspólny: uczynienie z Rzeczypospolitej państwa podmiotowego i praworządnego, gdzie wszyscy obywatele traktowani są tak samo. Tak się jednak składa, że ta wspólnota celu czasem wydaje się zbyt słaba, aby jednoczyć. Istotą sporu staje się ocena stanu obecnego, a co za tym idzie – nie tylko wybór sposobu postępowania, ale również uznanie, z kim warto maszerować, aby wspomniany cel osiągnąć, a kogo należy już zaliczyć do kolaborantów, zdrajców i folksdojczów (jak to proponuje jeden z prominentnych publicystów „drugoobiegowych”).