Zamach na zamach
Jaruzelski to nie Piłsudski, a stan wojenny nie był zamachem majowym. Tylko ignoranci i kłamcy znajdują tu podobieństwa
Czesław Kiszczak skazany za wprowadzenie stanu wojennego – dowiedzieliśmy się 12 stycznia. Z procesu ze względu na zły stan zdrowia był wyłączony Wojciech Jaruzelski. Ale skoro został skazany Kiszczak, to jest pewne, że winnym byłby też Jaruzelski. I on o tym wie.
– Józef Piłsudski, wielka postać naszej historii, która wprowadziła więcej niż stan wojenny, bo 400 ludzi zginęło. Był zamach stanu, zdjęcie prezydenta itd. To nikomu nie przeszkadza, to nie był związek zbrojny – wygłosił swój komentarz ostatni wielkorządca PRL.
Porównania, czy nawet twierdzenia, że przewrót Piłsudskiego był czymś gorszym niż pucz Jaruzelskiego, słychać było wcześniej. Czasem z zaskakujących miejsc. – Nie da się ukryć. Zamach majowy spowodował więcej ofiar niż stan wojenny Jaruzelskiego – interpelował dziesięć lat temu poseł LPR Maciej Giertych.
Liczba ofiar jest tym, co ma przemawiać na korzyść Jaruzelskiego. Trzy dni walk w maju 1926 r. przyniosły śmierć 379 osobom – wojskowym i cywilom. Stan wojenny – według badań Nadzwyczajnej Komisji Sejmu Kontraktowego – to nie mniej niż 91 ofiar. Więc wszystko jasne, kto był większym zbrodniarzem. Zwłaszcza że owe 91 ofiar straciło życie w okresie ponad dwóch i pół roku.
W sprawie liczby ofiar oddajmy jednak głos historykowi, który z pewnością nie łaknie krwi Jaruzelskiego. – To nie jest zasługa ludzi wprowadzających stan wojenny, lecz ludzi „Solidarności”, którzy zrezygnowali z konfrontacji.
A przecież gdyby na nią poszli, to Jaruzelski nie zawróciłby czołgów do koszar. One zaczęłyby strzelać – mówił prof. Tomasz Nałęcz. Rzeczywiście, z jednej strony stanęła machina państwa policyjnego, z drugiej pokojowy ruch społeczny. A w czasie przewrotu strzelały jedne regularne pułki Wojska Polskiego do drugich regularnych pułków.