Darmowe siły demokracji
Wolontariusze. Bez nich żaden z kandydatów daleko by nie zaszedł. Często przyjeżdżają z daleka. Często podróżują razem z kampanią od stanu do stanu – od Iowa do New Hampshire i dalej. Niektórzy ze swoimi kandydatami są do końca aż do listopadowych wyborów
Chodząc po ulicach Manchester przed prawyborami, można ich było spotkać wszędzie. Na ulicach wymachujących plakatami. Obsługujących wiece. W lokalnych sztabach przy telefonach, wykonujących dziesiątki, jeśli nie setki połączeń do wyborców. Wielu z nich nie było widać – pracowali wśród sąsiadów, bliskich, znajomych czy choćby wśród parafian.
Gabriel przyjechał z trzema kolegami wspierać Newta Gingricha. Dzisiaj obsługiwali wiec kandydata w centrum miasta. Po skończonej imprezie, z plakatami na kijach przeszli przez miasto, wykrzykując – obok innych haseł – „Newt is cute”, czyli „Newt jest śliczny, piękny”... Nie są pełnoletni, mają po 17 lat, choć niektórzy będą już mogli głosować we właściwych wyborach w listopadzie. Na kogo? Nie muszę pytać – kandydata Partii Republikańskiej. – Przyjechaliśmy z Leicester w stanie Nowy Jork. Na kilka dni w czasie przerwy w szkole. Nasi kumple wspierają Mitta, my wybraliśmy Newta – mówi mi Gabriel. Rozmawiamy w stanowym sztabie, na ulicy Elm – kilka skromnych pokoi, ruch jak w mrowisku.
Dlaczego Newt?
– Lubię jego integralność. Ze wszystkich kandydatów on ma największą szansę na zwycięstwo – dorzuca Jacob.
– Właśnie wróciłem z konferencji prasowej, wczoraj obsługiwałem wiec. Newt mówi to, w co naprawdę wierzy. To naprawdę wielki gość – deklaruje Michael.
– Jakie szanse? – pytam.
– Newt to „comeback kid” ... – mówi Paul, wywołując śmiech.
Wszyscy pamiętają, skąd się wzięło to określenie: Bill Clinton zdobył w 1992 r. w prawyborach w New Hampshire drugie miejsce, ocalając swoją kampanię, aby potem odbić się na południu i zostać 42. prezydentem USA. Dla pochodzącego z Georgii (też południe) Newta to bardzo atrakcyjne porównanie. Wszyscy kręcą głowami na zimny prysznic negatywnych reklam, jaki przygotowano ich faworytowi w Iowa. Tych tysięcy negatywnych reklamówek za 3–4 mln dolarów nie przetrwałoby wielu...
– Myślę, że dostanie kilkanaście procent – przekonuje Gabriel.