Szarpanie ścierwa
Dawno się w kinie tyle nie śmiałem. I dawno nie wyszedłem z takim kacem. Jakbym trepaka zatańczył na trumnie
Jak wiadomo z pism wypromowanych autorów, burżuazja gnije już ze 300 lat. Co i rusz jakiś bystrzak z wypiekami na licu na nowo stwierdza owo gnicie. W wieku XIX pojawiło się ich sporo, w wieku XX już całe watahy demaskatorów obwieszczały hipokryzję i egoizm sytych mieszczan. Mimo obfitości poświęconych temu zagadnieniu dzieł można tę krowę doić nadal, egoizm i hipokryzja przybierają wciąż nowe formy, które należy należycie obnażyć i potępić, by wytępić.
Lekki sarkazm, jaki, być może, zaplątał się w poprzednim akapicie, wynika ze zdziwienia, jak liczni są politpoprawni recenzenci, którzy opisują nowy film Polańskiego w tonie zramolałej agitki, że jest on mianowicie „wiwisekcją współczesnej rodziny i współczesnej klasy średniej”.
I tym podobne dyrdymały agitacyjne. „Rzeź” jest czymś znacznie więcej i znacznie mniej.