Polska cywilizacja jest potęgą
Z Wojciechem Wenclem, poetą i publicystą, byłym członkiem redakcji kwartalnika „Fronda”
Prowadzi pan aktywną działalność, m.in. jako poeta i publicysta. Dlaczego postanowił się pan zaangażować publicznie?
Przede wszystkim jestem poetą. Po katastrofie smoleńskiej, którą przeżyłem bardzo głęboko, napisałem tom wierszy „De profundis”, a w publicystyce zacząłem stawiać pytania o sens tej tragedii: chrześcijański, historiozoficzny, polityczny. To nie były zamówione teksty. Pisałem je z wewnętrznego nakazu i publikowałem głównie na blogu. Dopiero w kwietniu 2011 r. zostałem felietonistą „Gazety Polskiej”. Prawie natychmiast okazało się, że moje rozważania są potrzebne ludziom – dają im nadzieję, podtrzymują na duchu. Dostawałem mnóstwo takich sygnałów w e-mailach, komentarzach. Jednocześnie z dnia na dzień polityka przestała być dla mnie grą partyjnych interesów.
Czym się stała?
Miałem świadomość, że to, co się wydarzyło, postawi Polskę w dramatycznej sytuacji: zniszczy politykę zagraniczną, odbierze nam podmiotowość, zagrozi utratą suwerenności. Te obawy się potwierdziły. Zaangażowanie w sprawy publiczne stało się kwestią odpowiedzialności za ojczyznę – czymś, przed czym nie można się uchylić. Odczułem bardzo silną więź wspólnotową z Polakami, którzy modlili się i manifestowali na Krakowskim Przedmieściu. Postawa władzy – oddanie śledztwa Moskwie i walka z pamięcią o poległych – jeszcze bardziej mnie zdeterminowała. Myślę, że stawanie po stronie wykluczonych jest obowiązkiem nie tylko poety, ale każdego człowieka. Zwłaszcza jeśli chodzi o wykluczenie za tak budujące postawy, jak patriotyzm, wiara, troska o dobro wspólne.
Co pan chce osiągnąć?
Jestem jednym z wielu, którym zależy na tym, żeby Polska była Polską. Interesuje nas całkowity upadek III RP jako państwa postkomunistycznego, opartego na okrągłostołowym kłamstwie założycielskim, i powstanie nowego państwa. Takiego, które kieruje się instynktem niepodległościowym, nie gardzi polską historią, nie walczy w sądach z wolnym słowem, nie buduje medialnego monopolu dla realizacji interesów władzy.
Z mojej perspektywy jest to konfrontacja nie tylko polityczna, ale i cywilizacyjna.