Ci, którzy żyli za długo
– Ach, gdyby tak X pożył dłużej... – zdarza się nam westchnąć o politykach i osobach wpływających na życie publiczne. – Historia potoczyłaby się inaczej. Czyżby?
Czasem istotnie jest to prawdopodobne, częściej analiza wykazuje, że takie przekonanie to pobożne życzenia. A w każdym razie domniemanego pozytywnego obrotu spraw, związanego z czyimś dłuższym życiem, nie da się udowodnić.
Na przykład – sympatycy (ale także nieskłonni do entuzjazmu historycy) łamali sobie głowę nad pytaniami: co stałoby się, gdyby dłużej pożył Lenin. Czy jego rządy różniłyby się jakościowo od rządów Stalina? Czy logika stworzonego przez niego systemu doprowadziłaby w efekcie do podobnych rezultatów? Czy może odwrotnie – nie byłoby kolektywizacji, tylko trwałby NEP, o którym sam Włodzimierz Ilicz mówił przecież, że jest „w sierioz' i na dołgo" (na poważnie i na długo)?
I nie byłoby stalinowskich wszechogarniających czystek, tylko terror selektywny, skierowany jedynie na prawdziwych przeciwników władzy bolszewików? A w partii komunistycznej panowałaby wewnętrzna demokracja?
Odpowiedzieć na takie pytania jest trudno. Znacznie łatwiej dokonać odwrotnej operacji – określić, co by się stało, gdyby jakaś postać pożegnała się z tym światem wcześniej, niż stało się to w rzeczywistości. Bo znamy już przecież decyzje i działania, które owa postać podjęła w ostatnim okresie życia, i ich skutki.
I często można stwierdzić, że z dużą dozą prawdopodobieństwa wcześniejsza śmierć owych postaci dobrze przysłużyłaby się i sprawom, o które ci ludzie walczyli, i w jakimś sensie im samym.